Już zacząłem nawiązywać koleżeńskie kontakty z regimentami ze Stanów. Aby nasze kontakty stały się w pełni oficjalne (i owocne), zastanawim się, czy za czas jakiś nie będziemy musieli pomyśleć o założeniu stowarzyszenia (czy jakby to się nie nazywało) z naszymi Jankesami; coś na wzór Czech American Civil War Association. Na pewno temat będzie wywoływał sporo kontrowersji. Trzeba będzie siąść, wziąć wszystkie za i przeciw i zastanowić się nad ewentualnymi korzyściami.
Offline
Ojciec założyciel
Pomysł wspólnej organizacji jest ciekawy i godny przedyskutowania. Myślę, że na początek nie ma co zakładać stowarzyszenia rejestrowego, bo przecież nikt ze Stanów nie będzie od nas wymagał wypisu z rejestru sądowego, zresztą nie ma nas nawet tylu żeby było kworum na zebraniu założycielskim Ale wymyślenie wspólnego szyldu i nazwy pod którymi byśmy występowali i wspólna koordynacja naszych działań wydaje mi się sensowna. Proszę Kolegów Jankesów o opinię w tej sprawie.
Ostatnio edytowany przez von Munchhausen (2010-03-07 20:40:06)
Offline
Żona podpowiedziała mi, że można utworzyć tzw stowarzyszenie zwykłe (nie może prowadzić działalności gospodarczej i utrzymuje się ze składek członkowskich, link z garścią informacji
http://www.gazetapodatnika.pl/artykuly/ … -a_962.htm )
lub
stowarzyszenie "zarejestrowane" (rejestruje się je w KRS i statut uchwala się w "świadomości notariusza" itp,
link do informacji http://zb.most.org.pl/inne/uprawnie/zrzut.htm )
Offline
Niebieski dziubasek
Już to komuś napisałem, że Jankesi i Konfederaci są jak Ying i Yang. Więc jesteśmy skazani na współpracę
Całkowiciwe zgadzam się z von Munchhausenem, że na razie nie ma sensu rejestracja takiej grupy. Związane jest z tym bardzo wiele kłopotów.
Nasz klub motocyklowy ma 14 lat i rozmyślnie zaniechaliśmy rejestracji. Działamy na zasadzie towarzyskiej i to się sprawdza.
Offline
Trzeba zrobić wszystko żeby zaistnieć . Bierzmy przykład z Czechów ( nie tylko w rekonstrukcjach ) i jeśli trzeba połączmy się w jedną grupę . Jak to mówią " w jedności siła " . A jak trzeba się zarejestrować , to czemu nie Pamiętasz d-co gościa w Sieniawce , który widząc nasze klubowe koszulki odparł że nigdy nie słyszał o takim klubie ( istniejemy 13 lat ) mimo że pochodzi z Bielawy . Partyzantka była dobra " za niemca" a my nie musimy się ukrywać .
Offline
Pomysł dobry tym bardziej, że zorganizowane stowarzyszenie miałoby łatwiej w wielu sprawach.
Popieram rejestrację. Trochę będzie załatwiania, ale korzyści mogą być.
Sponsorzy wyjazdu na Boxberg lub na Getysburg na przykład. Na razie luźny bardzo pomysł.
Offline
Stowarzyszenie ? Panowie, dajmy sobie na razie z tym spokój. Myślę że na razie powinniśmy się lepiej poznać i wypróbować tą współpracę w praktyce zanim zaczniemy tworzyć zarządy , koterie i grupki niezadowolonych knujacych po kątach (bolesne doświadczenia z tzw. "ruchu rycerskiego"). Jestem za współpracą ale w ramach odrębności obu jednostek. W naszej 14tce "władzą" jest Kapral i niech tak pozostanie. Zasady funkcjonowania naszego 14go Luizjańskiego pułku piechoty jako grupy rekonstrukcji historycznej zostały sprecyzowane i kto chce do niego przystąpić - wie czego ma się trzymać.
Sądzę że rónież koledzy z nowojorskiego , jankeskiego pułku piechoty będą chcieli stworzyć własne zasady funkcjonowania dla własnych potrzeb (byc może inne od naszych).
To forum jest jednym z pól współpracy obu grup ale nie zapominajmy że są to jednak dwie odrębne organizacje, jedna nastawiona głównie na rekonstrukcję historyczną ze strzelaniem na ostro jako dyscypliną dodatkową a druga (jak mi się wydaje) nastawiona głównie na strzelanie na ostro z rekonstrukcją historyczną jako dyscypliną dodatkową.
Offline
Jak ze wszystkim są za i przeciw.
Prawna reprezentacja w liczbie 3 osób założycieli stowarzyszenia zwykłego może pomóc w kontaktach z otoczeniem.
Nie ma się co spieszyć ale myślę, że życie do tego zmusi aby się sformalizować (kiedyś w przyszłości). Forma pół formalnego stowarzyszenia zwykłego (nie ma zarządu, komisji, lokalu, skarbnika itp. tylko nazwa członkowie i cel) jest wystarczająca.
Offline
Niebieski dziubasek
Zgadzam się z Bruniem i jestem za towarzyską współpracą bez rozbudowanego systemu zarządzania. Po roku byśmy się dorobili „leśnych dziadków”. Chyba Brunio to przeżył w rycerstwie. Poza tym prowadzanie się po urzędach i sądach to zabawa dla naprawdę „ambitnych”. Do tego doszłoby rozlicznie w skarbówce itd.
Właśnie dlatego drogi Yankesie nie rejestrowaliśmy naszego klubu motocyklowego. Ciemnego gościa z Sieniawki nie pamiętam, a światli ludzie wiedzą co to klub MAGNETO z Bielawy i kłaniają się na giełdach lub zlotach (przynajmniej mnie . I nie musimy się nikogo pytać czy możemy mieć takie barwy lub taki znaczek.
I 14 lat (nie 13), bo rok zał. 1996, a teraz mamy 2010
Co do Czechów, to faktycznie powinniśmy ich brać za wzór organizacyjny. Jeszcze się nie zawiodłem na czeskiej imprezie lub zlocie.
Offline
Jesli rejestracja budzi kontrowersje, nie musimy tego robić. Pomyslimy o tym na powaznie, kiedy rzeczywiscie zajdzie taka potrzeba. Tak jak wspominał Kapral, na poczatek wystarczy jak wspolnymi silami wymyslimy nazwe i szyld, a potem pomyslimy co dalej. Jak zdazylismy sie przekonac podczas wyjazdow rekonstrukcyjnych, Czesi z CACWA dzialaja preznie i efektownie. Moglibysmy skorzystac z ich wieloletniego doswiadczenia.
Jesli mamy zakladac cos o rozbudowanym systemie zarzadzania i hierarchii, co ma wzbudzac niepokoj, to nie ma sensu. Uwazam jednak, ze moglibysmy tego uniknac.
Obawy zawsze jakies beda, ale tak jak pisalem w pierwszym poscie, w legalizacji stowarzyszenia widze pewne plusy. Kto wie z jakimi problemami bedziemy borykac sie podczas organizacji wyjazdu na Gettysburg. Rzucilem tylko luznym pomyslem. Faktem jest ze jest nas niewielu, ale od samego poczatku stwiamy na jakosc nie na ilosc.
Brunio, w pelni rozumiem Twoje obawy. Mialem nieprzyjemnosc bycia na forach sformalizowanych bractw rycerskich (choc nie do konca jest to trafne porownanie), i naczytalem sie wystarczajaco zlych rzeczy. Zle sie dzieje, kiedy ludziom wladza uderza do glowy. Uwazam jednak, ze predzej czy pozniej przed tym nie umkniemy.
Yankesie, jak trzeba bedzie, to wsiadziesz na poklad pijany. Da sie zrobic...
Offline
Właśnie o to mi również chodziło blue savage, kiedy mówiłem o korzyściach. Amerykanie mają fioła na punkcie swojej historii i każdy kto ją poważnie kultywuje może liczyć na poparcie pewnych kręgów. A wtedy może, podkreślam słowo "może", będzie trochę łatwiej o wyjazd ludzi, których fascynuje pewien, ważny dla Amerykanów, okres historii tego państwa. Może koledzy w USA mogliby pomóc? Łatwiej jest rozmawiać o zorganizowanej grupie - wtedy władze imigracyjne mają mniej podejrzeń o to, że ci ludzie tak naprawdę to chcą jeszcze na lotnisku się ulotnić i zarabiać na czarno.
Ale może się mylę.
P.S.
Zaraz, tu przed chwilą był post blue savage...
Nieważne
Ostatnio edytowany przez Matrix33 (2010-03-08 21:38:10)
Offline
Zgadzam sie z Matrixem. Osobiscie uwazam, ze zdecydowanie latwiej bedzie nam pojechac za Ocean jako zorganizowana (zformalizowana) grupa. Jak sie "zorganizujemy"? Mamy jeszcze troche czasu do zastanowienia. Jesli tylko ma nam to pomoc, jestem za.
Offline