• Index
  •  » Inne
  •  » Słodkie życie armii Potomacku

#1 2009-03-15 23:54:18

Sas

Użytkownik

8211866
Zarejestrowany: 2008-09-11
Posty: 96
Punktów :   

Słodkie życie armii Potomacku

Jak powiedziałem dostałem bardzo ciekawe wspomnienia żołnierza armii Potomacku o życiu żołnierskim w interesującym nas okresie. Postanowiłem, że będę sukcesywnie zamieszczał znalezione informacje. Oczywiście to inna armia, w dodatku długi czas przebywająca w obozach szkoleniowych, ale pewne wiadomości mogą być bardzo ciekawe. Na początek rozdział o zakwaterowaniu - najpierw będzie mniej interesującą - baraki i namioty używane w czasie szkolenia, potem dopiero opowiem o namiotach (czy psich budach jak je nazywa Autor) używanych przez żołnierzy w polu. Przeczytałem cały rozdział, ale mam mało czasu więc powoli będę wszystko zamieszczał. To nie jest tłumaczenie, postaram się to zeskanować - kto będzie chciał, przeczyta sam, ja tylko esencję wydobywam i zamieszczam.


Baraki
Były to budynki jednopiętrowe, na jednym z końców było wejście, wzdłuż biegła aleja/nawa (w oryginale aisle), po bokach alei stały rzędy piętrowych łóżek. W zamyśle konstruktorów każdy baraczek miał pomieścić kompanię żołnierzy.

Namiot Sibleya
Przypominał indiańskie teepe, zresztą stąd inspirację wziął późniejszy generał brygady Sibley, który stworzył to cudo będąc pod wrażeniem praktycznej konstrukcji znanej Indianom od wieków.
Namiot ten miał 18 stóp średnicy i 12 stóp wysokości. Był on wsparty na pojedynczym maszcie, który opierał się na żelaznym trójnogu. Maszt był tak długi, jak wynosił promień koła tworzonego przez namiot. Zaś trójnóg umożliwiał ścieśnianie czy też poluzowanie namiotu, w zależności od upodobań. Na górze namiotu znajdował się otwór, o średnicy około stopy, który zapewniał wentylację jak i w celu podciągnięcia do niego kominka kuchenki przy dobrej pogodzie. Namioty wyposażano w stożkowe kuchenki, które stały pod trójnogiem i z których biegł kominek odprowadzający dym na zewnątrz namiotu. W czasie deszczu, góra zasłaniana była kawałkiem płótna zwanego potocznie „czapką”. Bardzo często te „czapki” bywały osmalone, bo żołnierze podciągali je zbyt blisko kominka kuchenki. Na trójnogu zawieszony był łańcuch, na którym podwieszano kociołek, który dzięki ciepłu kuchenki grzejącemu od dołu, pozwalał na gotowanie.
Przeznaczony był dla 12 ludzi. Problemem był odór jaki witał gościa, który postanowił wejść do niego po jakiejś nocnej burzy, gdy zasłaniano wszelkie otwory. Ze względu na ten smród, w dzień namioty wentylowano, podnosząc jego boki ku górze. Czasami, w czasie zimy, namioty takie stawiano na drewnianej podbudowie (w oryginale stockade), były one wtedy podobno bardzo wygodne jako kwatery i mogły pomieścić, nie 12 ale 20 ludzi.
Wycofano je z użycia w 1862 roku, bowiem były bardzo kosztowne i potrzebowały dość dużego wysiłku na ich przetransportowanie. Wg. Autora były jednak w użyciu w obozach szkoleniowych, z dala od frontu.

Offline

 

#2 2009-03-17 17:48:42

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Słodkie życie armii Potomacku

Tak ten namiot wyglądał:
http://images50.fotosik.pl/86/63ac0152f50a8f0fm.jpg

Zdjęcie zrobione w sierpniu 1862 roku w pobliżu Catlett's Station.


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#3 2009-03-18 00:16:43

Sas

Użytkownik

8211866
Zarejestrowany: 2008-09-11
Posty: 96
Punktów :   

Re: Słodkie życie armii Potomacku

Namioty A, albo trójkątne
Chyba najbardziej znana i rozpowszechniona konstrukcja. Ciężko powiedzieć kto ją wynalazł i kiedy dokładnie. Swoją nazwę zawdzięczał swojemu kształtowi, odpowiadającemu proporcjom literze A. Było to płótno rozciągnięte na ramie składającej się z poprzeczki o długości 6 stóp i dwóch pionowych słupków tej samej długości. Cały namiot swa powierzchnią obejmował około 7 stop kwadratowych.
Do każdego z nich przydzielano 4 ludzi, ale często bywało, że żyło w nich i 5 i nawet 6 żołnierzy. Gdy w namiocie było 5 czy 6 osób, były one bardzo ściśnięte, dlatego też obracanie się musiało być dokonane przez wszystkich i to jednocześnie.
Namioty te podbudowane stawały się całkiem przytulnym siedliskiem. Podbudowa dokonywana była przy użyciu bali drewnianych. Były dwa sposoby podbudowy:
1)    rozcinano pale na pół i stroną „gładką” kładziono je do środka, tworząc „gładkie” ściany
2)    bali nie rozcinano, a tylko przycinano je na końcach, tak aby utworzyły narożniki.
Ten drugi sposób był podobno łatwiejszy, wymagał mniej materiału niż pierwszy opisany. Był też powszechniej wykorzystywany.
Były wykorzystywane głownie w obozach szkoleniowych, bo podobnie jak namioty Sibleya wymagały dużej infrastruktury do ich przewiezienia. Więc raczej w polu ich nie wykorzystywano.

Namiot szpitalny, albo „ścienny” (wall tent w oryginale)
Charakteryzował się tym, że miał 4 prostopadłe do ziemi ściany, oczywiście z dachem stożkowatym jak w przypadku namiotu A. Swoją nazwę „szpitalną” zawdzięczał temu, że wykorzystywano go często jako szpital. Jego boczne ściany sprawiały, że był znacznie wygodniejszym miejscem do przebywania niż pozostałe namioty.
Występował w wielu różnych rozmiarach. Typowy miał za zadanie pomieścić od 6 do 20 pacjentów, w zależności od okoliczności. Bardzo często namioty te łączono, zszywając ich końce i podwijając boczne, stykające się ściany. Wielokrotnie Autor widział rzędy takowych, tworzące jakby długi korytarz, po bokach którego ułożone były łóżka z pacjentami.
Namioty te w mniejszej wersji wykorzystywane były przez oficerów.

Jeśli chodzi o oficerów to McClellan wydał w 1862 roku specjalny rozkaz, na mocy którego opisywane namioty przysługiwać miały tylko oficerom sztabowym, zaś dla zwykłych oficerów miały być przeznaczone zwyczajne, pojedyncze namioty (tzw psie namioty - o nich później). Jednak w praktyce wielu niższych oficerów przemycało do taboru zdobyte wcześniej namioty „ścienne”. Oficerowie z często doszywali do swoich namiotów z pozostałego im płótna coś co nazywano „fly” i co służyło jako dodatkowa ochrona przed słońcem i deszczem.

Offline

 

#4 2009-03-18 22:20:33

Sas

Użytkownik

8211866
Zarejestrowany: 2008-09-11
Posty: 96
Punktów :   

Re: Słodkie życie armii Potomacku

Psi namiot
Wynaleziono go w 1861 roku lub na początku 1862 roku. Swoją nazwę zawdzięcza temu, że po rozłożeniu wg. Autora mógł pomieścić co najwyżej psa i to niewielkich rozmiarów. Zazwyczaj wykonane były z bawełny (drilled cotton - nie wiem co to jest drilled). Wszedł on do użycia dopiero po kampanii „półwyspowej”. Każdego żołnierza wyposażano w „pół namiot”, który nosił ze sobą podczas marszu jeśli chciał potem spać pod zakryciem.
Były to płachty o długości 5 stóp i 2 cali i szerokości 4 stóp i 8 cali. Na 3 jego krawędziach znajdowały się guziki i otworki na guziki. W każdym z rogów znajdowały się otwory dla przymocowania doń palików.
Pojedynczy namiocik nie nadawał się do wykorzystania. Każdy z żołnierzy, zakładano, że znajdzie sobie towarzysza, z którym razem będzie stawiał namiot. Bardzo rzadko zdarzały się takie osobistości, z którymi nikt nie chciał obozować. Zasada jednak była prosta - każdy wojak znajdował sobie kumpla, kolegę, z którym przyjaźnił się po służbie i z nim też łączył swój namiot. Często nazywano ich małżeństwem, jednego nazywano „old women”, a drugiego „old men”. Jeśli weteran obozował z młodzikiem, tego drugiego przezywano „kurczakiem”.
Możliwe było łączenie wielu takich namiotów ze sobą, co dawało całkiem porządny efekt. Wg Autora takie wspólne obozowanie wytworzyło bardzo wiele przyjaźni, które utrzymały się również po wojnie.
Nie zawsze je zresztą stawiano. Jeśli pogoda była dobra i nie padało, żołnierze woleli często pozostawać na świeżym powietrzu. Ale jeśli warunki atmosferyczne były niezbyt sprzyjające - wtedy je powszechnie rozkładano.
Rozbijanie było bardzo proste. Dwa karabiny z bagnetami wbijano w ziemię, a następnie między zawiązując końce na osłonach cyngla rozpinano linę, na której wieszano namiot. [Swoją drogą ciekawe jak po deszczowej nocce wyglądały ich karabiny - moje wtrącenie].
Często też żołnierze odrzucali namioty w czasie dnia i próbowali sobie poradzić inaczej, znajdując schronienie w jakimś domu, albo pod jakąś skałą.
Jeśli pozwalały na to okoliczności, bo wróg był daleko, to często owe namioty rozpinano na podwyższeniu, tak aby zapewnić właściwą cyrkulację powietrza, oraz po to aby móc sobie wstawić ławkę o wysokości około stopy.
Jeśli obóz nie był w lesie, dość powszechnie spotykane było budowanie swego rodzaju „dachu” ponad namiotem, tak aby dodatkowo osłaniał on żołnierzy przed działaniem słońca.
Jeśli nadchodziła zimna, to robiono podbudowę o wysokości od 2-5 stóp. Często też w takich wypadkach dla oszczędności materiału, pod jednym takim „miejscem” (bo zrobionym z kilku połączonych namiotów) mogło znajdować się 3-4 ludzi. w każdym z tych wypadków materiał rozpinano na krokwi umocowanej na podbudowie.

Offline

 

#5 2009-04-02 21:57:31

Sas

Użytkownik

8211866
Zarejestrowany: 2008-09-11
Posty: 96
Punktów :   

Re: Słodkie życie armii Potomacku

Po dłuższej przerwie spowodowanej lenistwem, dalszy ciąg słodkiego życia armii Potomacku

Jeszcze o psich namiotach:

Kiedy obóz znajdował się w oddali od wroga, a panował upał, żołnierze rozpinali swoje namioty na podwyższeniu, tak, że dół był otwarty i zapewniał swobodną cyrkulację powietrza. Jeśli obóz nie był rozłożony w lesie, wówczas, nad namiotem często budowano konstrukcję przypominającą dach zrobiony z gałęzi i liści drzew. Wsparte toto było na czterech palikach. Dość misterna konstrukcja, ale widziałem ją na zdjęciach.

W zimie często namioty podbudowywano drewienkiem, ten ostrokół na wysokości 2 do 5 stóp. Czasami dodatkowo wykopywano też doły pod namiotem na głębokość 1-2 stóp powiększając w ten sposób przestrzeń życiową.

W takich warunkach żyło zazwyczaj dwóch żołnierzy, wówczas podbudowa była w kształcie kwadratu, jeśli przebywało tam 3 ludzi, to ten trzeci wykorzystywał swój namiot do utworzenia dodatkowej powierzchni górnej. Analogicznie gdy było ich 4. Płachty rozpinano wtedy na misternej ramie drewnianej osadzonej w podbudowie. Bardzo często dla dodatkowej osłony, górę namiotu pokrywano jeszcze jednym namiotem, albo jakimś starym poncho

*Poncho
Poncho było wykonane z niewybielonego muślinu, pokrytego wulkanizowaną indyjską gumą. Miało 60 cali szerokości i 72 cale długości. W jego środku znajdował się otwór przez który przechodziła głowa

Szczeliny pomiędzy belkami były wypełnione błotkiem, rozrobione do konsystencji kleju, które w mniejszym lub większym stopniu zyskiwało takie właściwości. Bardzo często koniecznym było jego uzupełnienie po dużej ulewie. Kominek zbudowany był na zewnątrz. Znajdował się on na końcu, albo pośrodku podbudowy. Ogień dawały ogniska zbudowane z mniejszą bądź większą wprawą.
Kominki były budowane z cegieł, kamieni albo z drewna. Bardzo często do tego celu wykorzystywano zużyte beczki niegdyś mieszczące suszone mięso. Często zdarzały się pożary, czasami robiono to tak nieumiejętnie, że żołnierze dusili się dymem zawracającym do namiotów.

Bunkry
W powszechnym użyciu zwłaszcza pod koniec wojny. Stanowiły część fortyfikacji. Ich ściany wykonywano z grubych bel drewna, wzmacnianych ziemią. Również ich dachy wykonane były z bali drzewnych z dużą ilością ziemi nasypanej na nich. Miały wejście w stronę przeciwną do przeciwnika (odkrywcze ). Wnętrze nie było jednolite. Niektóre z nich, aby uchronić żołnierzy przed wilgocią budowano na powierzchni, w innych przypadkach umieszczano je w wykopach. Nie byłyprzyjemnym miejscem nawet pomimo wprowadzenia do nich kominków. Dlatego też gdy tylko armia nie była pod ostrzałem nikt specjalnie tam nie siedział.

Offline

 
  • Index
  •  » Inne
  •  » Słodkie życie armii Potomacku

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
weekend w wellness Ciechocinek Regały z drewna airmaxsklepfreerun skup samochodów legionowo komisokazja