Masz rację Brunio, a juz chciałem pojechać po lubelskich cebularzach...
Werbalnie się rozmnażają, ale w rzeczywistości cały czas spotykam tą samą trójkę wesołych muszkieterów...
Ostatnio edytowany przez smednir (2010-10-28 18:22:02)
Offline
Niebieski dziubasek
Aż miło było poczytać, jak rebelianci na siebie warczą. Czekałem na jakiś "krwawo-warzywny" finał czyli zapiekankę cebulowo-ziemniaczaną, a tu nic
I proszę kot-federat Słoczu cosik miałczy na Jankesów
Ostatnio edytowany przez blue savage (2010-10-28 20:25:25)
Offline
blue savage napisał:
Aż miło było poczytać, jak rebelianci na siebie warczą. Czekałem na jakiś "krwawo-warzywny" finał czyli zapiekankę cebulowo-ziemniaczaną, a tu nic
I proszę kot-federat Słoczu cosik miałczy na Jankesów
Miałczy, miałczy. Choć rebeliant ale szczery gość. Do dziś jak wspomnę jego napitek (rozpuścił mi plombę na zębie) specyfik szarego kaprala przy nim to Pikuś albo Pan Pikuś
Offline
Tak prawda z Fredem czterech yankesów i kot-yank czyli Paul.
Offline
Fred napisał:
jakich trzech, jakich trzech??? a ja to co?
Fred. Nie czepiaj się Smednira. Wszak to rebeliant. Liczyć umie tylko na palcach: Jak mu w Dolni Lhocie dwa odstrzelono, mówi tak jak na Shreku: Trójkę panie , trójkę:P
Offline
Niebieski dziubasek
Pięknie Yankesie żeś to ujął. Powyżej trzech mocno się pocą i drżą im paluszki
Ostatnio edytowany przez blue savage (2010-10-28 22:07:19)
Offline
Fred napisał:
jakich trzech, jakich trzech??? a ja to co?
Sorry, zapomniałem o Dartanianie...
Choć na oczy go jeszcze nie widziałem. Pewnie taki szybki jest...
A w Dolni Lihocie nie byłem, Kolego Jankesie. Coś kiepsko z pamięcia, musiałes tam ostro po głowie oberwać
Offline
smednir napisał:
Fred napisał:
jakich trzech, jakich trzech??? a ja to co?
Sorry, zapomniałem o Dartanianie...
Choć na oczy go jeszcze nie widziałem. Pewnie taki szybki jest...
A w Dolni Lihocie nie byłem, Kolego Jankesie. Coś kiepsko z pamięcia, musiałes tam ostro po głowie oberwać
Szanowny szary zastępco d-cy . W dolni Lhocie byłeś obecny duchem: bo i palców Ci nie brak. Co się zaś tyczy mojej głowy (po wypiciu tych wszystkich patentów) rano nawet bzyczenie komara brzmiało jak silnik odrzutowca to i różne rzeczy mogły się człekowi zwidywać:vomit:
Offline
Fred, kiedy, gdzie?!
Duchem to ja jestem zawsze z Wam, aby Was straszyc po nocach i przesladowac
Ale to sie nie liczy...
Offline