• Index
  •  » Imprezy
  •  » Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

#61 2009-08-27 11:38:30

 brunio

Zjadacz sucharów

Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2008-09-14
Posty: 453
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Jeśli ma to być eksperyment historyczny to nasze "psie budy" powinny się składać wyłącznie z 2 szt. "shelter half", t.j. bez "tyłu" i "frontu" . Czy pan kapral również to uwzględni , czy też nadal będzie się wylegiwał w swoim luksusowym, osłoniętym ze wszystkich stron "psim pałacu" ? .   Pytanie: na którą godzinę w niedzielę przewidziany jest powrót do "bazy" ?  Coi do kul i pocisków to owszem mogą być kłopotliwe przy spotkaniu z panem leśniczym czy ze strażą leśną ale mogą być bardzo przydatne w spotkaniu z kłusownikami, którzy w trosce o swą wolność osobistą strzelają bez pardonu do napotkanych "mundurowych" (lepiej byc sądzonym przez dwunastu niż niesionym przez sześciu).


Poprawność polityczna to syfilis umysłu

Offline

 

#62 2009-08-27 11:47:31

 brunio

Zjadacz sucharów

Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2008-09-14
Posty: 453
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Czy "Amisze" również przyjadą ?


Poprawność polityczna to syfilis umysłu

Offline

 

#63 2009-08-27 14:25:34

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

brunio napisał:

Jeśli ma to być eksperyment historyczny to nasze "psie budy" powinny się składać wyłącznie z 2 szt. "shelter half", t.j. bez "tyłu" i "frontu" . Czy pan kapral również to uwzględni , czy też nadal będzie się wylegiwał w swoim luksusowym, osłoniętym ze wszystkich stron "psim pałacu" ?

Również to uwzględni, chociaż uważa takie zamknięcia jakie ma "psi pałac" za jak najbardziej historyczne, choć oczywiście nieregulaminowe.

brunio napisał:

Pytanie: na którą godzinę w niedzielę przewidziany jest powrót do "bazy" ?

Teoretycznie niedzielny dystans 20km możemy przejść w 5 godzin. Do tego należy dodać niezbędne postoje i uwzględnić możliwość pogorszonej kondycji. Jeśli wyjdziemy w niedzielę o godz. 7.oo, do Bristoe Station, czyli na stację Bystrzyca Kł. Przedmieście dotrzemy najwcześniej przed 13.oo. Pociągi do Kłodzka mamy o godzinach: 13:06; 14:58; 17:15; 17:57; 18:44. Pociąg do Kłodzka jedzie 20 minut.
Myślę, że spokojnie zdążymy na pociąg o godzinie 14:58, więc zgodnie z rozkładem w Kłodzku będziemy o 15:18.

brunio napisał:

Coi do kul i pocisków to owszem mogą być kłopotliwe przy spotkaniu z panem leśniczym czy ze strażą leśną ale mogą być bardzo przydatne w spotkaniu z kłusownikami

U nas kłusownicy posługują się jedynie wnykami, broni palnej nie znają. Występują zresztą w ilościach śladowych. Gór Bystrzyckie to miejsce spokojne, ponieważ pilnują tu nie tylko leśnicy, ale również Straż Graniczna; momentami będziemy się poruszać przy samej granicy polsko-czeskiej. Nie będzie więc konieczności obrony nietykalności cielesnej, chyba że ze strony napalonych wiejskich bab, co to za mundurem lecą sznurem.

brunio napisał:

Czy "Amisze" również przyjadą ?

"Amisze" dogonią nas na szlaku w sobotę rano i opuszczą nas w sobotę wieczorem.


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#64 2009-08-30 18:12:09

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Chciałem bardzo serdecznie podziękować Smednirowi, Bruniowi, Greywolfowi i Sasowi za przybycie, wspólną wędrówkę i nieocenioną pomoc. Cieszę się że to przedsięwzięcie doszło do skutku i że Wy braliście w nim udział. Osobne podziękowania dla naszych "Amiszów" za "współudział" w sobotnim etapie przemarszu oraz za wspaniały napój rozgrzewający Mam nadzieję, że to początek udanej współpracy.

Po czterech godzinach walki z rudą i nagarem, karabin jest czyściutki i pachnący.
Jutro może napiszę coś więcej, ponieważ dzisiaj już dopada mnie straszne spanie
Dla zachęty zdjęcia z sobotnio-niedzielnego biwaku w wykonaniu Sasa i Greywolfa: http://picasaweb.google.com/14thlouisia … z28302009#


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#65 2009-08-31 11:53:55

Greywolf

Mistrz ciętej riposty

4811975
Call me!
Skąd: k/Warszawy
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 801
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Też dziękuję za świetną wyprawę. Dojechałem żywy do domu Jeszcze trochę czuję spacer. Biwak był idealny. Totalny "hardkor". Szkoda, że jednak nie wszystkim się udało w nim uczestniczyć. Ale może tak miało być.
Wieczorkiem dopiszę resztę wrażeń.
Aha, fotki super Panie Kapralu Prawie poczułem smak pieczonej kukurydzy jak je oglądałem


Hurrah! Hurrah!
For Southern rights, hurrah!
Hurrah for the Bonnie Blue Flag that bears a single star.

Offline

 

#66 2009-08-31 18:29:46

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

greywolf napisał:

Aha, fotki super Panie Kapralu Prawie poczułem smak pieczonej kukurydzy jak je oglądałem

Ja tam tylko zrobiłem korekcję szumów i zapodałem sepię, nie ma mnie za co chwalić (w tym przypadku)

Dłubię powoli relację z wyprawy do portalu dobroni.pl . Wkleję tu może podsumowanie naszego "eksperymentu". Smednirze, czekamy na zdjęcia!


Przemarsz miał za zadanie wypróbowanie w praktyce kilku kwestii:
1. Jak się sprawuje umundurowanie, obuwie, bielizna, generalnie historyczny ubiór, na dłuższych dystansach i w różnych warunkach atmosferycznych.
2. Jak się sprawuje wyposażenie i uzbrojenie, jak wygląda ergonomia tegoż; co jest niezbędnie potrzebne do biwakowania we względnym komforcie a bez czego można się obejść.
3. Jak wygląda sprawa żywności, czy da się i jak długo można pociągnąć na typowym żołnierskim pożywieniu; oraz ile pożywienia trzeba ze sobą zabrać żeby być sprawnym i wydolnym a bez potrzeby się nie przeciążać. Łatwo się mówi - "weźcie żywności na trzy dni drogi", ale ile tego tak naprawdę potrzeba?

Ad.1
Tu akurat było wiadomo czego się spodziewać. Sukno wełniane to idealny materiał na mundur, oczywiście w odpowiednim przedziale temperatur Moja kurtka po prawie dwóch godzinach w deszczu była mokra z zewnątrz, ale nie od środka. Wyschła później na mnie w ciągu kilku godzin, w czasie marszu. Również spodnie uszyte z jean-cloth (76% wełna, 24% bawełna) sprawowały się bardzo dobrze, szybko wyschły zarówno po deszczu jak i po niezamierzonej kąpieli w bajorku.
Co do koszul, to te zrobione "regulaminowo" z bawełny czy lnu bardzo szybko nasiąkają potem, co może prowadzić do pewnego dyskomfortu (chociaż nikt nie obiecywał, że na wojnie będzie łatwo ). Mają jednak tę zaletę, że bardzo szybko wysychają na słońcu czy przy ognisku. Ale jeśli posiada się jedną koszulę na sobie a drugą na zmianę, to zawsze można zapewnić sobie komfort przebywania we względnej suchości. Zamierzam uszyć sobie koszulę z cienkiej wełny, zobaczymy jak się będzie sprawować.
Jeśli chodzi o bieliznę "dolną" to już wcześniej przekonałem się o zaletach historycznych, XIX-wiecznych kalesonów, również ten przemarsz pokazał że świetnie się sprawują, są wygodnie, przewiewne i nie powodują obtarć w strategicznych miejscach.
Skarpety historyczne, były testowane w dwóch wersjach - pończochy z cienkiego sukna wełnianego, sięgające nieco powyżej kolan, oraz robione na drutach skarpety typu "góralskiego". Obydwa warianty sprawdziły się bardzo dobrze zapewniając wygodę i brak obtarć. Jednak skarpety góralskie zajmują mniej miejsca w plecaku, łatwiej je wysuszyć przy ognisku i łatwiej je założyć (nie trzeba się bawić z podwiązkami), więc pod tym względem są lepsze od sukiennych pończoch.
Buty okazały się rewelacyjne. Bardzo wygodne, dopasowujące się do stopy, nie wystąpiły u nas żadne obtarcia, pęcherze ani żadne inne marszowe nieprzyjemności. Zobaczymy tylko jak będzie z ich trwałością, bo są wykonane z dość cienkiej skóry. W każdym razie jak na razie nie ma z nimi problemu i działają świetnie.

Ad.2
Można dużo powiedzieć o plecaku double bag, ale na pewno nie to że jest wygodny. Rekompensuje to całkiem niezłą ładownością. Do plecaka wrzuciłem: połówkę namiotu, poncho przeciwdeszczowe, kamizelkę, koszulę na zmianę, zapasowe skarpety (potem wylądowały tu na ich miejsce zużyte pończochy), filcową "karimatę", zestaw do czyszczenia broni (składany wycior i trzy szczotki), składaną latarenkę, trzy świece, zapałki, rękawiczki, paczkę sucharów, 250g mąki, małą butelkę whiskey, cebulę i trzy kolby kukurydzy. Załadowany plecak ważył ok. 9-10kg.
Do tego w chlebaku miałem drugą paczkę sucharów, suszone mięso, fajkę, kapciuch z tytoniem, portfel, buteleczkę z solą, korkociąg, sznurek, łyżkę. Całość wyposażenia dopełniła ładownica z czterdziestoma pociskami, manierka (ok. 1,5l) z kubkiem, karabin oraz pas na którym zawieszony był bagnet, nóż i pojemnik na kapiszony. Ponieważ mój kubek ma pojemność dwóch pint (ok. 1l), zrezygnowałem z zabrania patelni i talerza, decydując się na użycie kubka jako substytutu zarówno garnka jak i miski, kufla i kieliszka Jak się okazało mogłem zabrać nieco mniej jedzenia. Mogłem też spokojnie zrezygnować z bagnetu, bo ten długi dziabąg tylko się majtał i zahaczał o inne części ekwipunku, przejawiając przy tym zadziwiającą skłonność do rdzewienia, natomiast nie przedstawiał żadnej wartości użytkowej (mógł służyć najwyżej za rożen czy świecznik) czy bojowej (Jankesowi lepiej posłać kulkę a z bliskiej odległości poczęstować kolbą).
Bardzo przydatne okazało się poncho przeciwdeszczowe. Stanowiło zarówno całkiem niezłą ochronę podczas marszu w deszczu jak i było niezastąpione przy przygotowaniu posłania. Przy mokrej od deszczu lub rosy trawie stanowiło bardzo dobrą izolację od wilgotnego podłoża.
Filcowa "karimata" położona na ponchu bardzo dobrze izolowała od chłodu ziemi, co było szczególnie istotne podczas drugiej nocy, kiedy temperatura spadła do ok. 5 st.C.
Tym razem ani na piątkowym, ani na sobotnim biwaku nie rozbijaliśmy namiotów, preferując nocleg pod gołym niebem. Połówki namiotów tzw. "dog tents" (o wymiarach ok. 170x160cm) służyły w tym przypadku jako dodatkowe oprócz koca przykrycie, przydając się szczególnie w niedzielę nad ranem.
Generalnie zestaw nóż + zapałki (w wersji deluxe uzupełniony małym toporkiem/siekierką którego tym razem nie mieliśmy) wystarczył do przygotowania odpowiedniej przestrzeni życiowej w pobliżu lasu, a zestaw poncho, "karimata", koc i płachta namiotowa pozwolił się wyspać w pobliżu ogniska przy temperaturze zbliżającej się do zera.
Zarówno w piątek wieczorem jak i w sobotę mieliśmy przyjemność maszerować w deszczu, więc oczywiście nasze karabiny zaczęły pokrywać się pięknym, rudym nalotem. Broń jednak pozostała sprawna, pomimo mgły i dużej wilgotności w nocy z soboty na niedzielę, zarówno ładunki prochowe w ładownicy jak i kapiszony ciągle były suche i nadawały się do użytku. Doprowadzenie broni do porządku zajęło mi w niedzielę równe cztery godziny. Myślę, że zastosowanie dobrych zatyczek do luf, chroniących wnętrze lufy, jak i zastosowanie tłuszczu, np. niesolonego smalcu na lufę z zewnątrz i mechanizmy zamka, powinno znacznie ograniczyć zapędy "rudej".

Ad.3
Podstawą wyżywienia były suchary i suszone mięso. W sobotę zostaliśmy poczęstowani przez naszych kolegów-osadników chlebem z masłem orzechowym, a wieczorem piekliśmy na ognisku kukurydzę, każdemu trafiła się kromka chleba z serem w formie ogniskowej grzanki, odrobina fasoli i kawałek konserwy. Nie było to zbyt wyrafinowane pożywienie, ale wszyscy się najedli i byli zadowoleni Suchary i mięso jako podstawa, a kukurydza jako uzupełnienie sprawdziły się bardzo dobrze. Miałem nieco obawy czy uda się upiec kukurydzę na ognisku, na szczęście okazało się to wykonalne, a samo danie było bardzo smaczne.
Suszone mięso przygotowałem z trzech kotletów schabowych, wyszedł z tego woreczek mięsnych wiórów. Po przemarszu zostało mi z tego ok. 1/4. Sucharów upiekłem dwie paczki po 200g, do tego miałem jeszcze trochę sucharów luzem, do domu wróciła jedna paczka. Kukurydzę zjadłem jedną, na cebulę nie było chętnych. W niedzielę oprócz sucharowo-mięsnego śniadania zjadłem dopiero kolację w domu, tak więc na "marszowej" diecie byłem ok. 48 godzin, w dobrym zdrowiu i pełnej sprawności fizycznej. Do przeżycia dwóch dni wystarczyło nieco ponad dwa kotlety wysuszone na wiór, ok. 300g sucharów, jedna kukurydza, kromka chleba z masłem orzechowym, łyżka fasoli, kawałek konserwy mięsnej, kromka chleba z serem Przez tak krótki okres czasu pewnie dałbym radę funkcjonować w ogóle bez jedzenia, więc trudno w tym przypadku orzec jak długo bym jeszcze mógł maszerować na takiej diecie. Niemniej jednak eksperyment pokazał, że nie trzeba targać ze sobą dużych ilości jedzenia. W moim przypadku trzy suszone schabowe (lub ich wołowy odpowiednik), 1/2kg sucharów, dwie kukurydze i odrobina czegoś słodkiego w zupełności wystarczą do przeżycia weekendu na szlaku, nie mówiąc już o imprezie stacjonarnej.

Ostatnio edytowany przez von Munchhausen (2009-08-31 18:58:20)


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#67 2009-08-31 21:39:00

Greywolf

Mistrz ciętej riposty

4811975
Call me!
Skąd: k/Warszawy
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 801
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Świetne podsumowanie. Ze swojej strony dodam parę zdań:
Ad 1. Buty-na deszczu i w ogóle mokre mają miękką podeszwę i nie należy żałować ćwieków (podeszwa jest wtedy w miarę prosta). Mokra staje się miękka i rzadko wbite ćwieki (u mnie ok 32 na buta z czego ok 10 półkoliście w obcas) stwarzają wrażenie kamieni w bucie. Mało przyjemne.
Ad 2 i 3. Można odpuścić większe "żelazne" porcje żywności, czyli puszki. Jedna, góra dwie na 3 dniowy wypad w zupełności wystarczą. Lepiej wziąć suszone mięso i suchary. Na krótkich postojach wystarczą. Polecam ponoczo wełniane do spania i nocnego wartowania, małe i spokojnie mieści się w plecaku. Kamizelka jest idealna na noc i gorący dzień.


Hurrah! Hurrah!
For Southern rights, hurrah!
Hurrah for the Bonnie Blue Flag that bears a single star.

Offline

 

#68 2009-09-01 10:59:16

Sas

Użytkownik

8211866
Zarejestrowany: 2008-09-11
Posty: 96
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Hej
No ja dotarłem w końcu do domu i od piątku przejechałem ponad 1000 km, mam już dość podróżowania

Jeśli chodzi o moje wrażenia to powiem tak - po prostu dobra rekonstrukcja. W czasie naszego marszu często mówiliśmy o sobie "hardcorowcy", ale gdy tak głębiej się zastanowić to trochę smutne. No bo znaczy to tyle, że wystarczy przez jeden dzień i dwie noce przeżyć w warunkach zbliżonych do historycznych, żeby zostać hardcorem. Tymczasem to jest chyba istota i można rzec sedno rekonstrukcji historycznej, a to, że w Polsce dużo łatwiej trafić na jakieś jarmarki z dodatkiem przebierańców i też nazywane są one "rekonstrukcją" to już inna sprawa. To takie refleksje "z pociągu"

Co do wyposażenia - no to już Wam to mówiłem wprost, ale powtórzę to publicznie, że zastanawiam sie czy Konfederaci byli aż tak dobrze wyposażeni, te wszystkie poncza, skarpetki, wełniane karimaty, koce... Udało się to przenieść, ale budzi moje wątpliwości czy przy innej pogodzie byłoby to równie łatwe. Więc wniosek, że sprzęt się sprawdził i było ok, uzupełnił bym o zdanie "w tych warunkach". Ciekaw jestem jak wyglądałoby to np. w upale.

Co do jedzenia to mogę tylko dodać, że miałem odczuwalny brak cukru. Jak tylko poszliśmy do sklepu zeżarłem snickersa i wypiłem 0.5 coli, a po przybyciu do "teściów" pożarłem chyba z 5 kawałków ciasta. Więc dla mnie w naszej diecie brakowało trochę cukru.

To takie wnioski merytoryczne

Wielkie dzięki dla Piotrka za organizację imprezy, naprawdę pozostaje mi sobie życzyć, żeby wszystkie imprezy w których uczestniczę były tak dobrze i sprawnie przeprowadzone Specjalne podziękowania dla Greywolfa za znoszenie mojego towarzystwa przez te ładnych parę godzin podróży

Offline

 

#69 2009-09-01 11:47:32

 brunio

Zjadacz sucharów

Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 2008-09-14
Posty: 453
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Rekonstrukcja ? "Hardkor" ?  Panowie, w warunkach wojennych to czy żolnierzowi odpada stopa rozkrwawiona przez niedopasowany but, czy też że pada on z głodu , bynajmniej nie jest problemem dla dowództwa. Żołnierz w ostateczności właśnie po to jest żeby prędzej czy później "wyzionął ducha" ku chwale ojczyzny.  Liczy się wykonanie zadania a że setki ludzi zginą lub stracą zdrowie to rzecz drugorzędna.  Dziękujcie Bogu za to że tylko udajecie żołnierzy w sytuacji bojowej, bo w sytuacji rzeczywstej kampanii ten marsz mógłby trwać nie dwa dni ale dwa tygodnie i wtedy musielibyśmy wyrzucić nasze wspaniałe , historyczne (acz niezbyt trwałe) brogany i sciągać inne z jakiegoś trupa albo obrabować niewinnych cywilów, żeby nie zdechnąć z głodu.
O rekonstrukcji możemy mówić wtedy gdy zrezygnujemy z używania papieru toaletowego na rzecz zamienników takich jak trawa czy mech a dopóki wolimy jednak produkt marki "Velvet" to i tak jesteśmy "jarmarcznymi przebierańcami".  Ja mam tylko dwie nerki, z których jedna już nie funkcjonuje w 100% i nie jestem zainteresowany tułaniem się po szpitalach na starość tylko dlatego że kiedyś chciałem zdobyć wątpliwą reputację "hardkorowego rekonstruktora", śpiącego na błocie i odżywiającego się  korzonkami.
Już starożytni ojcowie cywilizacji cenili sobie umiar i poszukiwanie "złotego środka" a to jest dla nas wskazaniem abyśmy starając się o "wierność histroryczną " w sferze aksesoriów materialnych jednocześnie umieli zadbać o zachowanie rozsądku w sferze dbałości o własne zdrowie, które w przypadku "ojców rodzin" nie jest wyłącznie naszą sprawą.
Kiedyś rzeczywiście byłem żołnierzem a obecnie tylko udaję żołnierza jako "przebieraniec" i niech tak zostanie.


Poprawność polityczna to syfilis umysłu

Offline

 

#70 2009-09-01 16:24:22

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Janku masz rację i w całej rozciągłości się z Tobą zgadzam.

Brunio, nasze wyposażenie, te poncha, wełniane podkładki i dodatkowe skarpety, to właśnie przejaw "rozsądku w sferze dbałości o własne zdrowie". Każdy musi być w poniedziałek w pracy i te lekkie i jak najbardziej historyczne gadżety bardzo w tym pomagają i pozwalają na zachowanie komfortu termicznego (no, chodzi o to że ciepło jest i się w cieple śpi), przez co zachowują nasze zdrowie w dobrym stanie.

Czy Konfederaci tyle tego mieli - czasami mieli, czasami nie mieli, różnie bywało. W każdym razie szeregowy żołnierz cały swój dobytek niósł na plecach i co zostało udowodnione nawet współcześni rekonstruktorzy rozmiękczeni cywilizacją miejską dają radę. I nikt nawet nie złapał kataru. Zresztą sądzę, że nikotynizm wyrządza większe szkody w organizmie niż okazjonalny nocleg pod chmurką czy w namiocie.

Warunki w jakich biwakowaliśmy też nie były jakoś szczególnie powalające. Obciążeniem była konieczność przejścia ze sprzętem 7km w piątek (w moim przypadku 10km) i 17km w sobotę (w moim i Janka przypadku 20km), no i opady deszczu w piątek i sobotę.
Z własnego doświadczenia wiem, że można przejść w pełnym rynsztunku do 25km dziennie i być w pełni sprawnym drugiego dnia. W 2007 roku maszerowaliśmy z twierdzy kłodzkiej do twierdzy srebrnogórskiej w ok. 15-20 osób. Pełen rynsztunek z epoki napoleońskiej (mniej wygodny niż "nasz"). Temperatura powietrza ok. 25-27 st.C. Żołnierze nie ściągali kurtek, bo oficer patrzył. Dystans do pokonania 25km. Czas przejścia 8 godzin, z tym że prawie cały czas było pod górkę. Straty marszowe zero. Po drodze przelotnie padało, momentami dość mocno. Po dojściu spanie w namiotach, pod gołym niebem i w kazamatach. Na drugi dzień wszyscy sprawni i zdrowi. Aha, wiek uczestników przemarszu wynosił od 18 do 60 lat.
Istnieją relacje, że wojska pruskie 200 lat temu przerzucały między tymi dwoma twierdzami kompanie 33. i 47. pułku piechoty, w ciągu jednego dnia oczywiście.

Warunki "bytowe" w czasie naszego przemarszu właściwie były podobne do warunków jakie występują na każdej imprezie historycznej.
Zresztą, co tam imprezy historyczne, w podobnych warunkach co roku odbywają się pielgrzymki choćby na Jasną Górę. Ludzie (często w podeszłym wieku) wędrują w deszczu, spiekocie, chłodzie, śpią pod gołym niebem, pod namiotami, w stodołach, a dziennie pokonują dystanse do 30km, fakt że z mniejszym obciążeniem.
Pielgrzymka Hel - Jasna Góra, 19 dni, 640km, średni dystans dzienny 33,68km, najdłuższy etap 44km. Bez komentarza.

Potrafię sobie poradzić z podtarciem zarówno przy pomocy mchu jak i słomy czy listowia. I nie jest to żaden "wyczyn" rekonstruktorski, czy miara "hardkoru". Skupmy się na początek na eliminowaniu ze swojego wyposażenia plastikowych opakowań, woreczków foliowych, współczesnych zegarków itp. drobiazgów, a kwestię podcierania tyłka zostawmy póki co na później. Zresztą pierwszy fabryczny papier toaletowy został wprowadzony na rynek przez Josepha Cayetty'ego w Stanach Zjednoczonych w 1857. Tyle, że nie był w rolkach a w osobnych listkach.

Janku, co do braku cukru, podrzucę bardzo ciekawy (i chyba smaczny) przepis z Frehy, dział Wyprawy:
"Na patelni uprażyć na maśle lub oleju pokrojone orzechy laskowe, ziarna zbóż, płatki owsiane (ewentualnie pokrojone suszone owoce). Gdy całość zaczyna się rumienić i jest mocno rozgrzana dodać kilka łyżek miodu (preferuję gryczany) - chwila podgrzewania i zostawić do ostygnięcia. (autor: Vislav)"
To powinno załatwić sprawę


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#71 2009-09-02 20:53:09

 smednir

Bimbrownik

311735
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 1018
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia


"Only God can stop us now. And it is my firm belief, Jeb, that The Almighty is a Southerner."
Ben Horne ("TP")

Offline

 

#72 2009-09-02 22:35:36

von Munchhausen

Ojciec założyciel

3521182
Call me!
Skąd: Kłodzko
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 573
Punktów :   
WWW

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Świetne zdjęcia. Szczególnie mi się podoba to z poranną toaletą i to gdzie w trójkę stoimy w deszczu
Wrzuciłem je na naszą pułkową galerię: http://picasaweb.google.pl/14thlouisian … z28302009#
Większość przerobiłem na "staro", ale część ma tak piękne kolory, że było mi szkoda

Ech..., takie eskapady pamięta się przez całe życie Jeszcze raz, dziękuję Wam wszystkim.


http://csaregiment.pl/ nowa strona i forum 14th Louisiana

Offline

 

#73 2009-09-02 23:41:48

Greywolf

Mistrz ciętej riposty

4811975
Call me!
Skąd: k/Warszawy
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 801
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Też będę Przemarsz wspominał bardzo dobrze. Moje stopy trochę mniej ale się przyzwyczają. Również dziękuję za zaproszenie
Aha, dzięki za zdjęcia. Dobre .

Ostatnio edytowany przez greywolf (2009-09-02 23:45:56)


Hurrah! Hurrah!
For Southern rights, hurrah!
Hurrah for the Bonnie Blue Flag that bears a single star.

Offline

 

#74 2009-09-03 00:05:34

Greywolf

Mistrz ciętej riposty

4811975
Call me!
Skąd: k/Warszawy
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 801
Punktów :   

Re: Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Dystanse w sobotę i niedzielę:
1 biwak - spotkanie z Amiszami -> 7,5 km
spotkanie z Amiszami - 2 Biwak (Lasówka) -> 9,5 km
2 biwak - Lasówka (wieś) -> ok. 1 km.

źródło: mapa topograficzna (http://www.geoportal.gov.pl/


Hurrah! Hurrah!
For Southern rights, hurrah!
Hurrah for the Bonnie Blue Flag that bears a single star.

Offline

 
  • Index
  •  » Imprezy
  •  » Ziemia Kłodzka, przemarsz, 31 lipca - 2 sierpnia

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
liczniki na wodę wrocław